Dżihad Izraela jest moim dżihadem
Kiedy Izrael rozważa zbudowanie nowej bariery,
by powstrzymać konflikt syryjski przed rozlaniem się na północy, jakie
bariery mogą powstrzymać jeszcze bardziej śmiercionośną ideologię
Hamasu? Podczas gdy Gaza i muzułmański świat arabski ciągle obwieszczają
zwycięstwo w niedawnym konflikcie Izrael-Hamas, dla trzeźwych
obserwatorów wśród nas jest tam tylko porażka — porażka moralności
w profanacji wielkiej religii.
Podczas gdy
większość muzułmanów wychwala Hamas i szydzi z Izraela, dla mnie,
praktykującej muzułmanki, wojna Izraela przeciwko Hamasowi pozostaje
moją wojną — moim dżihadem.
Podczas ośmiu dni
operacji „Filar Obrony" Izrael starał się zlikwidować aparat Hamasu
w Gazie. Przewidywalny sojusz świata muzułmańskiego przeciwko Izraelowi
jeszcze bardziej odbierał oddech niż zwykle w obliczu 22 miesięcy
systematycznego ludobójstwa w Syrii, które równie systematycznie nie
potrafiło wywołać jednogłośnego protestu muzułmańskiego. Co mówi to
o nas, muzułmanach?
Jesteśmy hipokrytami.
Podczas
gdy muzułmanie definiują Izrael jako wroga, ignorujemy Assada
i diabolicznie głośny Hamas. Hamas nigdy nie jest zaspokojony — co roku
pożera jeszcze więcej Palestyńczyków, niezależnie od wieku i płci. Jeśli
Izraelczycy tracą w tych konfliktach mniej obywateli niż Palestyńczycy,
to dzieje się to z tej samej przyczyny, dla której Izrael wymienia
więcej więźniów za każdego porwanego żołnierza: po prostu Izrael ceni
życie ludzkie bardziej niż robi to Hamas, który rozkoszuje się operacjami dziejącymi się na gęsto zaludnionych obszarach cywilnych.
Wyjaśniając
to muzułmanom na Twitterverse, zostałam ostro złajana i przypomniano
mi, że Hamas nie ma „luksusu wyrzutni rakietowych", jaki ma Izrael. Czy
straciliśmy rozum, muzułmanie? Jak możemy mówić o „wyrzutniach
rakietowych" jako „luksusie", zapominając o dziesiątkowaniu, jakie
dzieje się w Syrii? Może nie straciliśmy rozumu, ale z pewnością
straciliśmy naszą religię.
Ponieważ nie do mnie
należy mówienie za innych, pozwolę Hamasowi mówić za siebie. Mówią
zupełnie otwarcie o swojej misji, o szukaniu chwały w śmierci,
zwiastowaniu przez unicestwienie:
„Jesteśmy gotowi ofiarować tysiąc, dwa tysiące, a nawet dziesięć tysięcy męczenników każdego roku. Jesteśmy gotowi ofiarować męczenników przez dwadzieścia lat, ponieważ jesteśmy pewni, że idziemy we właściwym kierunku i że w końcu zwyciężymy" (Przywódca Hamasu Chalid Al-Meszal w Gazie)
Dla Hamasu życie
Palestyńczyka jest więcej warte, kiedy jest „zamęczone", martwe dziecko
jest większym błogosławieństwem niż żywe. "Dzieci w przedszkolach są szahidami [męczennikami] jutra", czytamy napis wywieszony na przedszkolu założonym przez Hamas. Mantra męczeństwa jest ich hymnem.
Podczas
gdy obserwatorzy spekulują, że Hamas niebawem przechwyci kruszące się
przywództwo Fatahu i ideologicznie anektuje Zachodni Brzeg, musimy
pamiętać o raison d'etre Hamasu: islamski nihilizm,
ideologia totalitarna napędzana językiem i wizerunkami skradzionymi
z islamu. Izraelscy negocjatorzy, którzy muszą kontaktować się z tym
przeciwnikiem, chodzą po ostrzu miecza Damoklesa i — w odróżnieniu od
muzułmanów — Izraelczycy z pewnością o tym wiedzą.
Zabarwiając
swój faszyzm islamem, Hamas rości sobie legitymację religijną, by
otwarcie starać się o zniszczenie państwa żydowskiego i unicestwienie
narodu żydowskiego. Przez wszczepienie się do ideałów islamskich —
kręgosłupa, który jest najświętszy dla muzułmanów — czynią sam islam
czymś ohydnym, pokazując własną, prawdziwą bezwzględność; są gotowi do
poświęcenia wszystkiego — włącznie z islamem — by pokazać Izrael jako
zło.
Ten etos uchwyciła jedna, bezprecedensowa
plugawość: makabryczna kawalkada motocyklowa Hamasu. Zadufane zbiry,
wyzywająco krążące na motocyklach, za którymi ciągnęli obnażone zwłoki
Palestyńczyków — muzułmanów — ze spodniami zwiniętymi przy kostkach nóg.
Z okrzykami „Allah-hu-Akbar", obserwowani przez dziesiątki milczących
przechodniów, Hamas podkreślił swoje upiorne zwycięstwo pokazując
mieszkańcom Gazy, jak dokonują egzekucji „podejrzanych o szpiegowanie
dla Izraela". To jest islam Hamasu.
Dlatego
Hamas nie reprezentuje mnie ani innych wierzących muzułmanów. Dlatego
bitwa Izraela jest moją bitwą. Dlatego walka Izraela — izraelski dżihad —
jest moim dżihadem. To są „muzułmanie", którym Izrael musi się
przeciwstawiać, i to są „muzułmanie", którzy zastraszają niewinnych
Palestyńczyków, by podporządkowali się ich potwornemu, politycznemu
islamizmowi.
Ale my, muzułmanie, bardziej niż
zaprawieni w bojach Izraelczycy, nie powinniśmy być zaskoczeni, bo
kiedyś ostrzeżono nas przed plagami takimi jak Hamas.
Proroka
Mahometa (SAW) zapytano, czego najbardziej obawia się ze strony swoich
wyznawców. Stulecia później jego odpowiedź, zanotowana w hadisie, dręczy
nas, bo powiedział on, że obawia się tych, którzy:
...Interpretują wersety koraniczne wyjęte z kontekstu… Ludzi, którzy recytują Koran… ale nie idzie to dalej niż ich gardła, ludzi ze znakomitymi słowami i nikczemnymi czynami. Przechodzą przez religię (islamu) tak jak strzała przechodzi przez zwierzynę. Nie powrócą do religii, tak jak strzała nie zawróci ze swojego toru. Są najgorszymi z ludzi i najgorszymi ze wszystkich stworzeń. Powołują się na księgę Allaha, ale nie mają z nią nic wspólnego. Ktokolwiek ich zabije jest bliższy Allahowi niż oni.
Taka
jest prawdziwa natura Hamasu, który recytuje Koran, ale nie ma go
w sercu, który „powołuje się na księgę Allaha, ale nie ma z nią nic
wspólnego". Wygląda na to, że IDF (zabijając Hamas) jest bliższa
Allahowi niż Hamas.
Niemniej zamiast potępić Hamas
i uznać go za uzurpatora między nami, świat muzułmański fetuje ich,
także wtedy, kiedy Hamas gwałci najgłębszą zasadę islamską: świętość
życia, prawo, którego człowiek musi bronić przed jakimikolwiek prawami,
jakich Bóg domaga się od człowieka.
Kiedy
muzułmanie popierają Hamas, popieramy sygnatariuszy kolektywnego
wymarcia islamu. Poparcie muzułmanów czyni Hamas prawomocnym, ich metody
akceptowalnymi, ich ideały obowiązującymi. Nasze poparcie jako
muzułmanów jest dla nich życiodajne. Popierając ich, wykrwawiamy naszą
jedyną walutę, nasz jedyny skarb — nasz wielki monoteizm.
Dwa
lata od rozpoczęcia Przebudzenia Arabskiego świeżo zaorana ziemia jest
gotowa na siew. Agenci Hamasu są już wszędzie sławieni jako
„wyzwoliciele" mieszkańców Gazy, podczas gdy w rzeczywistości od dawna
są ich strażnikami więziennymi; „zwycięzcami" nad Izraelem, podczas gdy
Hamas jest śmiertelnym podzwonnym dla wszelkiego pluralizmu w regionie.
Mieszkańcy Gazy, tak niedawno świętujący na ulicach, są jedynie
zakładnikami, których dotknął najgorszy wyobrażalny „syndrom
sztokholmski", zmierzający ku własnej śmierci z powodu błędnego
umieszczenia nadziei w ich zjadliwie islamistycznym kierownictwie.
Podczas
operacji Filar Obrony moi żydowscy przyjaciele mówili: „to musi być
bardzo trudny okres dla ciebie, ale cieszę się z naszej przyjaźni",
implikując, że ponieważ jestem muzułmanką, moja lojalność musi
z pewnością należeć do Gazy, a wrogość automatycznie kierować się
przeciwko Izraelowi.
Nie jest tak. Jako muzułmanka
mówię wyraźnie: moja lojalność należy do islamu i dlatego do
sprawiedliwości, sprawiedliwości dla całej ludzkości, ludzkości, która
musi obejmować Żydów. Hamas jest nieprzyzwoicie niesprawiedliwy, jak
więc mogę być wobec nich lojalna? Być lojalnym wobec Hamasu oznacza
porzucenie islamu. Być lojalnym wobec Hamasu jest ostatecznym
bluźnierstwem.
Choć rozumiem konieczność
kontaktowania się izraelskich negocjatorów z Hamasem, by zapewnić obecne
zawieszenie broni i jakiś rodzaj funkcjonującego spokoju, rzeczywistość
wymaga, by ich wojownicza ideologia została całkowicie zduszona, bo
inaczej detente będzie tylko ułudą. Dla tej ideologii — inaczej
niż dla samobójców-morderców lub rakiet syryjskich — nie ma barier ani
murów, nie ma Żelaznej Kopuły, są tylko bariery muzułmańskie — solidne
bariery innej ideologii.
Muzułmanie muszą podjąć
pierwsze kroki, by ekskomunikować Hamas, zdemaskować ich jako
bezwzględnych nihilistów, jak sami wyraźnie się przedstawiają. Musimy
wyszydzić ich udawanie, że są zbawieniem dla ubogich, kiedy
w rzeczywistości są ich katami. Muzułmanie muszą żądać od mediów
mówienia prawdy: Palestyńczycy są muzułmanami osieroconymi nie przez
Izrael, ale przez cały świat muzułmański. Świadectwem tego są
permanentne obozy uchodźców.
Musimy zadać sobie
trudne pytania. Czy Hamas, który prostytuuje swoje potomstwo w służbie
terroru, reprezentuje islam? Czy Hamas próbuje naśladować naszego
Proroka, kiedy zrzuca deszcz rakiet na nieuzbrojonych, niewalczących
cywilów? Czy ich pociski Fadżr, nazwane od modlitwy muzułmańskiej,
obejmują ducha islamu, jaki został objawiony jego wyznawcom? Czy cele,
jakie stawia sobie Hamas — włącznie z eliminacją Izraela — reprezentują
współistnienie z Ludźmi Księgi, którzy są cenieni w Koranie jako drodzy
Bogu i jego Posłańcowi, Mojżeszowi, szczególnie podziwianemu przez
naszego Stwórcę za odwagę w obliczu strachu?
Nie dajcie się oszukać słowom Hamasu, muzułmanie; mamy obowiązek sądzić ich po ich czynach.
Jeśli
islam ma rzeczywiście zakwitnąć, zrobi to tylko, kiedy coraz więcej
anty-islamistycznych muzułmanów przeciwstawi się i wypleni radykalnych
ideologów islamistycznych. Inaczej możemy stracić zarówno Izrael, jak
i islam od jednego ciosu islamistycznego topora. Zarówno ratowanie
Palestyńczyków i Izraelczyków, pochwyconych w niewolę przez kaprysy
Hamasu, jak ratowanie islamu przed islamistycznym Hamasem — to jest
prawdziwie nasz dżihad, nie zaś nikogo innego i dlatego dżihad Izraela jest moim dżihadem.
Times of Israel, 10 stycznia 2013
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska